HMMMMM, JAK ZACZĄĆ?
Komentarze: 0
,„JEŻELI PRAGNIESZ BYĆ SZCZĘŚLIWYM, BĄDŹ NIM” HEGEL
Hmmm….Początek…jak zacząć? Nie mam doświadczenia z blogami, więc może napiszę, co i jak o sobie…
Jestem mała. Maleńka… niektórzy nawet nie zauważają mojej obecności. Czy to źle? Czego wymagać od inny ludzi, aby spełnili moje kryteria, abym poznała prawdziwych przyjaciół…problem…kolejny problem mej duszy…nie mam przyjaciół…przyjaciół nie będę się głupio pytać, dlaczego, bo wiem, że wina siedzi we mnie. Nie znam jej jeszcze, bo siebie nie znam…żyję dopiero szesnaście lat i tak połowę tego przespałam.
Trudno pisać o samej sobie. Trudno rozmawiać z samym sobą. Trudno znieść samotność, gdy chce się kochać. Trudno żyć…
Czy kocham? Pytam się siebie wciąż od nowa i dalej nie znam odpowiedzi…a chciałabym móc kochać. Kogoś. Mieć kogoś, tak prawie dla siebie. Ale jak żyć z kimś, kto oprócz mnie chce mieć swój świat? Mój egoizm nie zna granic, wiem…
Przyjaciół nie poznaje się z dnia na dzień. Ja na mojego czekam szesnaście lat…ale wciąż wierzę, jakby ostatnią nadzieją naiwności, że ktoś gdzieś czeka właśnie na mnie…czy to też egoizm?
Myśli samobójcze…tak, mam. Bo jakoś tak łatwiej żyć, kiedy wiadomo, że zawsze można wysiąść. Więc co mnie trzyma wciąż na tym świecie pełnym kłamstwa, agresji i nienawiści? Może nadzieja. Nadzieja na to, że przyszłość będzie lepsza od teraźniejszości. Bo nie mogłabym być epikurejską. Teraźniejszość jest dla mnie najgorszą rzeczą na świecie! Nie warto żyć w ten sposób…i nienawidzę siebie za to, że nic nie potrafię zmienić…
Nie jestem wolnym człowiekiem. A chciałabym być. W ogóle nie jestem tym, kim chciałabym być. Kim jestem?!?! Wypalonym dzieckiem kwiatów? Które wciąż wierzy, że świat może być lepszy…nie znam siebie, nie znam ludzi, nie znam się na ludziach, wciąż się na nich zawodzę, plączę się w matni rozumu, ale i tak nic nie potrafię zrozumieć. Jestem idiotką…
Codziennie zdołowana jestem. Chyba popadam w depresję…życie tak boli! Ale nie zna bólu ten, kto nie żyje, prawda? Taaak, tak sobie to tłumacz, Agatko, ale uświadom sobie, że nikt cię nie lubi. Łatwiej żyć, kiedy jest się świadomym swoich wad. I zalet. Tak, trzeba mieć poczucie własnej wartości. Tylko czy da się tak, w dzisiejszym świcie?
Chyba żyję według zasady: umiesz liczyć, licz na siebie. Może nie poznałam jeszcze właściwych ludzi…wątpię, czy ktoś z ludzi, których znam poświęciłby się dla mnie…zresztą, myślę, że warto…
Cierpienie uszlachetnia. Czyżby? Tyle ludzi cierpi, a ja jakoś wciąż nie umiem dopatrzyć się w nich szlachetności. Chyba się czepiam. Wszystko neguję. Może myślę, że świat, który ja bym stworzyła, byłby lepszy? Phi, chce mi się bawić w Pana Boga. A przecież ludzie są tylko ludźmi. A ja od nich wymagam nie wiadomo, jakich cudów…
Szukam w sobie BOGA. I w innych ludziach. Ale na razie nie znalazłam. Jeszcze jestem zbyt głupia. Taaaa, jestem idiotką…
Troszki się rozpisałam…sorki…
I chciałam podziękować: Elfowi, Oliwce, Szczocie:), Gargulowi, Talce, Andrewowi(?), Hobbitowi i całej reszcie. Dzięki, że jesteście, bez was świat nie byłby taki piękny…
Dodaj komentarz